Treść: Odpuście już tą narrację, że modlitwa za oknem burzy spokój pacjentów szpitala. Pacjenci o dobrych sercach wiedzą, o co chodzi. A swoją drogą, gdyby w tym szpitalu była taka niepisana reguła, że raz w tygodniu losowo wybrany pacjent (z innego oddziału niż położniczy, rzecz jasna) w nocy dostaje igłą w serce, to momentalnie wszyscy pacjenci modliliby się o ocalenie razem z tymi pro-liferam przed szpitalem. Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, prawda?