Treść: K...e, jak ja kocham takie statystki. Podzielono ludzi na otyłych i chudych. Super. A może ktoś wpadnie na pomysł i zajmie się statystyką otyłości, z czego to wynika. Ja należę do osób z nadwagą od wielu lat. Kiedyś byłam szczupła,  tzn mieściłam się w ich ramkach. No i przyszła sobie taka choroba jak niedoczynność tarczycy i Hashimoto, no i... zaczęłam tyć. Jedna, piąta, dziesiąta dieta. No i co. Jajco. Nawet pijąc samą wodę nie schudnę, to były słowa lekarza. Endokrynolog przepisał leki. Efekt, nie tyję. Czy ci pseudonaukowcy przestaną nas kiedyś straszyć i zabiorą się za realne rozwiązanie problemu?