Trzy godziny umierał na oczach ciężarnej partnerki. Prokuratura bada sprawę
Aktualności17.05 o 08:10Komentarzy: 27
Umierał na oczach ciężarnej partnerki
Wracamy do sprawy śmierci 31-letniego mężczyzny. Do zdarzenia doszło 5 grudnia na pograniczu Oleśnicy i Spalic. Pacjent umierał na oczach swojej 28-letniej partnerki, która była w siódmym miesiącu ciąży.
- Potwierdzam, zmarł 31-letni mieszkaniec powiatu oleśnickiego. Wykluczono udział osób trzecich. Przyczyną śmierci była niewydolność krążeniowo-oddechowa - mówiła nam wówczas asp. Bernadeta Pytel, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy.
Dlaczego pomoc przyjechała po trzech godzinach?
- Zadysponowali nas, bo karetka pogotowia była wysłana z Sycowa i druga z Oleśnicy. Ambulans przyjechał w tym samym czasie, co my - relacjonował mł. kpt. Marcin Purzyński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Oleśnicy. Zapewnił nas, że "przyjechali najszybciej jak to było możliwe" po otrzymaniu tak zwanej formatki z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania we Wrocławiu działającego pod numerem 112. To właśnie tam przekierowywane są połączenia z numerów alarmowych 999, 998 i 997. Komenda straży mieści się blisko okolicy, do której była wzywana.
Jednak osoby znające kulisy sprawy mają za złe służbom, że karetka pojawiła się po ponad trzech godzinach od zgłoszenia. - Tragedia tu to jest to, że czekał na karetkę trzy godziny i się nie doczekał! Jak można tak traktować ludzi? - pytała jedna z osób znających kulisy sprawy.
Dlaczego od razu nie wysłano karetki?
Na podstawie zestawienia udostępnionego nam przez Powiatowy Zespół Szpitali z siedzibą w Oleśnicy wiemy, co działo się przez ten czas. Pierwsze zgłoszenie dotyczyło osoby, która skarżyła się na "duszność, ból gardła, silne osłabienie". Do tego - jak wskazano - mężczyzna nie wstawał od czterech dni. - Nie wiedzieliśmy jako oleśnickie pogotowie, że mamy pojechać do pacjenta, bo dyspozytor nie przekazał nam tej informacji. Dopiero poinformował później i niemal od razu pojawiła się karetka - komentowała Grażyna Hachoł, rzeczniczka PZS.
Zgłoszenie w Wojewódzkim Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu o takiej treści zostało przyjęte o godzinie 12:40. Dyspozytor medyczny przyjął je o 12:45. O 15:47 pojawił się monit, że pacjent jest nieprzytomny i doszło u niego do nagłego zatrzymania krążenia. Pierwsza karetka z Sycowa została zadysponowana dopiero o 15:57, druga zwolniła się na terenie Oleśnicy i ją skierowano o 16:03. Na miejscu była o 16:06, dlatego chwilę wcześniej odwołano ambulans jadący z końca powiatu. Liczby wskazują, że dyspozytornia czekała ponad trzy godziny na skierowanie jakiejkolwiek pomocy do mężczyzny. Ale na nią było już za późno.
Wymaz pod kątem COVID-19 był pozytywny zarówno u zmarłego, jak i jego partnerki, która zdaniem zespołu nie wymagała hospitalizacji. - Wszystkie parametry miała w normie, pozostawiona w miejscu - podał szpital.
W czasie, gdy pacjent oczekiwał na pomoc, dostępne były karetki. Słowa rzeczniczki szpitala potwierdza zaprezentowane nam zestawienie. Sycowska karetka była w gotowości od 11:04 do 13:35 i następnie od 14:11 do 14:46. Natomiast oleśnicki ambulans był w bazie od 12:56 do 13:30 i od 14:19 do 15:37.
Wiele pytań i wątpliwości. Sprawa dla prokuratury
Kiedy powstawały CPR-y, mieszkańcom tłumaczono, że podniesiona zostanie jakość udzielanej pomocy. W tym przypadku tak się nie stało. Dlaczego wrocławska dyspozytornia skierowała karetkę dopiero po trzech godzinach, kiedy pacjent stracił przytomność? Ktoś z CPR-u nie przekazał odpowiedniej informacji dyspozytorni medycznej? Służby wojewody przeanalizowały sprawę.
- Urząd zwrócił się w piśmie do Dyrektora Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu z prośbą o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie. W odpowiedzi Dyrektor podmiotu przedstawił przebieg działań podejmowanych przez Dyspozytora Medycznego obsługującego zgłoszenie, ostatecznie wskazując, iż dokumentacja spawy zostaje przekazana do prokuratury - informuje biuro prasowe Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
- Sprawa została zgłoszona do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, przesłana do Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy, na chwilę obecną została przesłuchana osoba zawiadamiająca - przekazała nam prok. Małgorzata Dziewońska, rzeczniczka prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. To oznacza, że czynności w tej sprawie są na wstępnym etapie.
Piotr Paszkowski
Komentarze (27)
Do karetka to nie taxi a co pogotowie robiło przez trzy godziny czekali w burdelu na dziwkę zjebie
Zgłoś@Oleśniczanka: i co, umarłaś? Czy może dyspozytor miał rację, a ty jesteś hipochondrykiem?
ZgłośPo co głupie komentarze...pogotowie jest od tego by przyjechać i sprawdzić. Za coś pobierają podatki ...i głupie komentarze darujcie sobie ....
ZgłośZastanawiające są dwie rzeczy: 1) skąd rzeczniczka ma dostęp do danych 112 skoro są to osobne placówki i raczej nie jest jasnowidzem i nie widzi gdzie karetka w którym momencie jest; 2)co zmarły i rodzina robili przez 4 dni jak się źle czuł?
ZgłośPonoć od kilku dni coś go bolało. W takich przypadkach pogotowie nie reaguje/i dobrze/pogotowie jest od stanów nagłych. Gdy pacjent przestał oddychać to pogotowie było niemal natychmiast. I o to chodzi. Co by było gdyby karetkę do niego wysłali wcześniej, a w tym czasie ktoś dostał ataku astmy i kto by do tej nagłej sytuacji pojechał? Trzeba myśleć glową nie jajami.
ZgłośKilka razy miałam tą nieprzyjemność kontaktu z dyspozytorami pogotowia. Niestety mam wrażenie że ci ludzie (nie wszyscy) bardzo nie lubią tego co robią. Wiecznie jakieś pretensje! Człowiek dzwoni z troski o drugiego człowieka a tam zawsze coś nie tak! Dla pacjenta z dreszczami i 40 stopniową gorączką i spuchniętą obolałą nogą(bez urazu) karetki nie ma! Ciągle słyszymy że "nie wolno przechodzić obojętnie obok człowieka leżącego na ulicy - nie zawsze to pijak, może człowiek potrzebuje pomocy" W sumie słusznie - tylko spróbuj zadzwonić w takiej sytuacji - koszmar. Albo mają do ciebie pretensje, albo straszą, że jak niepotrzebnie wzywasz to będą konsekwencje itd. najlepiej idź, odnieś go do domu albo sam się nim zajmij a nie gitarę zawracasz... słowem dramat
Zgłoś